W dzisiejszym odcinku #BiznesNaSzpilkach chcę Wam przedstawić kobietę, która w biznesie czuje się jak ryba w wodzie. Dla Anny Suska, laureatki tytułu Lwicy Biznesu w plebiscycie magazynu Law Business Quality. Nie ma branży, której nie mogłaby podbić ani wyzwania, którego nie mogłaby podjąć.
Nie od początku wiązałaś swoją przyszłość z biznesem, prawda?
To prawda, nie do końca tak było. Moja przygoda z Anglią zaczęła się właściwie już, gdy byłam studentką. To było 17 lat temu. Jako studentka przyjechałam tylko pouczyć się trochę angielskiego, nie miałam wielkich planów.
Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej i granice nie były otwarte. Musiałam się wtedy starać o pozwolenie o pracę i kiedy postanowiłam zostać, były na to dwie drogi: mogłam albo ubiegać się o wizę studencką, albo o biznesową. Tak naprawdę nie miałam wtedy pomysłu na biznes, ale wiedziałam, że wiza studencka nie pozwoli mi pracować w pełnym wymiarze godzin.
Tak swoją pierwszą firmę otworzyłam ze względu na formalności związane z aparatem imigracyjnym. Nie wiedziałam nawet, co chcę robić ani czy sobie poradzę. Całe szczęście, moment mi sprzyjał. Było wtedy duże zapotrzebowanie na pracowników z Polski, więc zaczęłam budować zespoły pracowników do housekeepingu i sektora budowlanego.
Czyli to była rekrutacja?
Nie, to była kompletna usługa dostarczenia w pełni skoordynowanego zespołu, który wykonywał wszystkie zadania, więc mieliśmy pełne zarządzanie na danym obiekcie. Tę firmę mam do tej pory i cieszy się dużym powodzeniem. Mamy dużo klientów typu VIP w samym Londynie. Ale nie jest to mój jedyny biznes.
Była między innymi firma budowlana, która wykonywała zamówienia rządowe takie jak remont mieszkań dla councilu, oprócz tego współtworzyłam sieć 26 salonów kosmetycznych, firma konsultingowa, biznes online i moja praktyka Suska Mentoring. No i oczywiście teraz jest jeszcze ExcellenceVale.
Jakie są, Twoim zdaniem, największe trudności przy otwieraniu biznesu?
Powiem nieskromnie, że trudności jako takich nie miałam, głównie dzięki własnej determinacji. To, gdzie jest dziś moja firma to kwestia niezawodności. Tak naprawdę jedynym, co kiedykolwiek stanęło mi na drodze, był czynnik ludzki. Samo założenie firmy jest bardzo proste, szczególnie w Wielkiej Brytanii. Wszystkie biznesy, które prowadzę wiążą się z obsługą klienta. Nie jest łatwo zbudować solidny zespół, mieć z nim cały czas dobry kontakt, a przede wszystkim wyszkolić pracowników tak, by mieli z klientami odpowiedni kontakt, by potrafili stworzyć pewną kulturę. Trzeba też pamiętać, że co około 5 lat zmienia się pokolenie – w sensie nowego pokolenia pracowników. Osoby, które przyjmowałam do pracy 15 lat temu, naprawdę chciały pracować. Teraz niektórym wydaje się, że pieniądze lecą z nieba.
Czym zajmujesz się jako mentorka?
Mając firmę konsultingową, od początku wspierałam Polaków na najwcześniejszych etapach ich działalności. Doradzałam, w którym kierunku się rozwijać. W czasie setek tych rozmów zdałam sobie sprawę, jak nisko rodacy cenią się jako przedsiębiorcy w Wielkiej Brytanii. Wielu moich klientów nie mogło przezwyciężyć tego jakiegoś kompleksu Polaka: „pani Aniu, ale ja przecież nie mogę podnieść cen, jestem Polką”. Tak jakby to automatycznie oznaczało, że nasze produkty czy usługi są gorsze.
Skąd w ogóle pomysł na mentoring?
Na rynku jest dostępnych wiele szkoleń, które mogą pomóc przedsiębiorcom w rozwoju. Problemem jest jednak to, że nie wiedzą, które mają wybrać. Pracując z nimi i kierując się wieloletnim doświadczeniem jestem w stanie dobrać dla nich odpowiednie narzędzia do pracy. Mam ustalony z moimi klientami system, w którym co tydzień lub dwa zdają mi raport, co zrobili z działań, które im zaleciłam. Często okazuje się, że przez trzy miesiące pracy ze mną zrobili więcej dla swoich firm niż przez ostatnie 3 lata.
I jakiego rodzaju są to zmiany?
Przede wszystkim zmiany w mentalności. Miałam klientów, którzy prowadzili swoje firmy od kilku lat i były one na poziomie £500,000 obrotu rocznie. Z jakiegoś powodu, myśleli oni, że już więcej się nie da. Zawsze jednak byłam im w stanie udowodnić – a raczej oni sami sobie – że jednak się da.
Przede wszystkim jednak polscy przedsiębiorcy popełniają jeden, ogromny błąd – projektują biznes dla polskiego klienta. Jesteśmy w Anglii, mimo dużej liczebności Polaków, wciąż jesteśmy mniejszością. Po co oddawać 95% rynku konkurencji?
Twoje biznesy są więc skierowane do Anglików?
Od początku się na to nastawiałam. Kiedy otwierałam pierwszy salon medycyny estetycznej, nieraz mierzyły mnie kwaśnym spojrzeniem polskie klientki, mocno zniesmaczone, że cennik był po angielsku. Miałam i mam nadal kontakt z polskimi salonami nastawionymi na polskiego klienta. Wiem, że duża część z nich martwi się o klientów na bieżący tydzień. Ja miałam u siebie rezerwacje na dwa miesiące do przodu – właśnie dzięki temu, że nie oddałam rynku, rezygnując z anglojęzycznych klientów.
Jaki jest główny problem, z którym zmagają się polscy przedsiębiorcy w UK?
Naszym największym problemem jest brak silnej ręki w walczeniu o pozycję na rynku. Pamiętam, gdy zaczynałam z moją pierwszą firmą, miałam klientów, którzy myśleli, że mogą mojej firmie zapłacić o połowę mniej, bo jestem Polką. Negocjowałam jednak tak długo, aż wynegocjowałam swoje stawki. Wielu moich klientów to także profesjonalni pracownicy, którzy nieraz byli opłacani o ponad 50% gorzej niż ich koledzy po fachu. Pamiętam szczególnie jedną panią architekt, która zarabiała około £50,000 rocznie. Dużo? No jasne! Tyle że w jej zawodzie wynagrodzenia sięgały £120,000. Niestety Anglicy myśleli, że mogą zatrudnić ją za mniej niż połowę standardowej stawki. Nie dajmy tak ze sobą postępować! Jeżeli jesteś specjalista w swojej dziedzinie – domagaj się pensji odpowiedniej dla Twojego zawodu i doświadczenia w nim!
Chciałam Cię zapytać o nowy projekt, który prowadzisz wraz z Matyldą Setlak. Czym jest ExcellenceVale i skąd wziął się pomysł na ten biznes?
Hm… To może zacznę od tego, co zainspirowało Matyldę i mnie do tego wszystkiego. Z Matyldą poznałyśmy się na szkoleniu Kamili Rowińskiej, choć nie od razu zaczęłyśmy rozmawiać o biznesie. Rozmawiałyśmy sporo o tym, co każda z nas robi w Anglii. Matylda prowadziła od lat agencję komunikacji marketingowej All 4 Comms, ja już wtedy – to było 2 lata temu – na pełnych obrotach pracowałam jako mentor. Powiedziałam jej o tym, że chciałabym zrobić coś, co łączyłoby Polaków na Wyspach, pomagało im się rozwijać, oferowało konkretne narzędzia. Matyldzie bardzo spodobał się pomysł i już niedługo założyłyśmy spółkę. Świetnie nam się razem pracuje, mamy dużo wspólnego i doskonale się uzupełniamy.
Czym będzie się zajmować ExcellenceVale?
ExcellenceVale powstało dla Polaków, którzy chcą maksymalnie wykorzystać potencjał swój i swoich firm. Chcemy im pokazać, że są w stanie osiągnąć tyle samo i więcej niż brytyjskie firmy. Jesteśmy w stanie dać im narzędzia, by byli w stanie się na ten poziom wznieść – to misja naszej firmy. Zaczynamy od szkolenia z Mateuszem Grzesiakiem, które odbędzie się 9 grudnia. Niemal ¾ biletów sprzedało się już w ciągu pierwszych 12 dni. Dodam tylko, że zdecydowana większość biletów jest spoza Londynu, do tego nie są to tylko osoby prowadzące własne firmy, ale i wielu specjalistów. Także networking po wydarzeniu zapowiada się świetnie! Co do samego szkolenia – kto zna Mateusza Grzesiaka ten wie, że jest on świetnym psychologiem. Ale jego szkolenie u nas będzie czymś innym. To będzie wydarzenie specjalnie zaprojektowane i przygotowane dla Polaków na brytyjskim rynku. Takiego eventu jeszcze tutaj nie było, więc polecam wszystkim!
Co poradziłabyś kobietom, które chcą otworzyć własną działalność?
Przede wszystkim, polskie kobiety są przyzwyczajone do tego, że kiedy już mam męża i dziecko, to nagle przestaję nad sobą pracować, przestaję się rozwijać, a moje własne plany i marzenia schodzą na ostatni plan. To błąd! Oczywiście, są kobiety, które bardzo chętnie przestawiają się na tryb tylko żony i matki. Ale znam też takie, które wcale nie chcą. Pracując z kobietami w firmie MLM poznałam dokładnie ich problemy.
Często jest tak, że w biznesie radzą sobie świetnie, są zadowolone i osiągają świetne rezultaty, ale wracając do domu, mają podcinane skrzydła. „Po co ci to?” „Zajmij się dzieckiem”. Kiedy przecież jedno nie przeszkadza drugiemu. Pytam więc niejedną kobietę – czemu nie dasz dziecka do żłobka? Przecież to wykwalifikowana opieka. „Pani Aniu, rodzina by mnie chyba wyklęła”. Tak więc to nie jest tak, że to kobiety nie chcą się rozwijać. Chcą i powinny. Nie ma sensu poświęcać samej siebie i przypłacić tego późniejszą frustracją. Rozwój jest potrzebny każdej z nas.
Z Anną Suska rozmawiała
Izabela Jutrzenka Trzebiatowska
Jeśli jesteś kobietą prowadzącą własną działalność w UK i chcesz opowiedzieć swoją historię – napisz do nas! Twoja historia ukaże się w naszym cyklu #BiznesNaSzpilkach.
Odezwij się też, jeśli potrzebujesz pomocy, by założyć własną działalność!