Dziś w cyklu #BiznesNaSzpilkach rozmawiam z Anną Białous-Griffiths – psycholog, coachem i trenerką. Z jakimi trudnościami borykają się szkoleniowcy na Wyspach? Dlaczego ludzie wątpią w skuteczność coachingu? I czym różni się coach od trenera? Przeczytajcie naszą rozmowę!
W Polsce miałaś rozwijającą się praktykę, dlaczego zdecydowałaś się na wyjazd?
To była decyzja podyktowana sercem. Mój mąż jest Anglikiem. Byliśmy w związku na odległość przez dwa lata, ale wiedzieliśmy, że w końcu któreś z nas będzie musiało się przeprowadzić. W Polsce pracowałam głównie na zlecenia – pracowałam na stałej umowie jako terapeutka w ośrodku należącym do SGGW, wykładałam na uczelni, ale prowadziłam również szkolenia w ramach projektów unijnych, raz na jakiś czas pojawiałam się też w telewizji. Pracy miałam naprawdę dużo i przynosiła mi ona satysfakcję, ale kiedy teraz na to patrzę, moje wynagrodzenie wcale nie było rewelacyjne. W tej chwili zarabiam kilka razy więcej, a dalej spełniam się w tym, na czym zna się najlepiej.
Czy przyjeżdżając tutaj miałaś plan?
Tak, już przed przyjazdem wysondowałam rynek. Skorzystałam z Google AdWords żeby sprawdzić, jakie jest zapotrzebowanie na konsultacje psychologiczne i okazało się, że zainteresowanie było bardzo duże. Mimo to, zanim podjęłam ostateczną decyzję, musiałam wszystko zaplanować i poukładać – mieć konkretny plan.
Zanim przeprowadziłam się do Anglii na stałe, przyjeżdżałam do Londynu co drugi weekend i przyjmowałam jednego lub dwóch klientów. Kiedy już tu zamieszkałam, po jakimś czasie zrezygnowałam jednak z Londynu ze względów praktycznych, ponieważ klienci często odwoływali spotkania w ostatniej chwili, a ja przecież musiałam tam dojeżdżać. Przeniosłam więc swoją główną działalność do Northampton i po jakimś czasie ludzie zaczęli przyjeżdżać do mnie.
Co było największym wyzwaniem na Twojej drodze do sukcesu?
Myślę, że była to sama przeprowadzka. Zostawienie wszystkiego, co miałam w Polsce. Zajęło mi trochę czasu, by poznać ludzi i rynek. Przyjeżdżając, nie znałam tu prawie nikogo ani nikt mnie, więc nie mogłam też od razu wejść na rynek ze szkoleniami. Musiałam wszystko zbudować od podstaw. Ale nie minęło wiele czasu, a miałam tylu klientów, że musiałam ograniczyć liczbę godzin, w których byłam dostępna. Żeby to zrobić, musiałam też stopniowo podnieść stawki.
Jesteś nie tylko psychologiem, ale też coachem i trenerką. Czym się dokładnie różni coach od trenera?
To trudno rozgraniczyć, biorąc pod uwagę, że coach to po polsku właśnie trener, ale różnica jest bardzo duża. Coach to osoba, która pozwala ci dojść do pewnych wniosków samodzielnie, naprowadza cię na źródła i rozwiązania twoich problemów – przeprowadza cię niejako z punktu A do punktu B. Trener natomiast, to osoba, która przekazuje ci konkretną wiedzę na temat tego, jak radzić sobie z problemami. Jako trenerka, prowadzę więc szkolenia i warsztaty z różnych dziedzin: radzenie sobie ze stresem, związki, emocje.
Czy w UK jest duże zapotrzebowanie na takie szkolenia?
Zapotrzebowanie jest, choć wielu szkoleniowców napotyka na różne przeszkody. Ludzie nie bardzo chcą płacić za szkolenia, wielu chciałoby je mieć za darmo. To dość wyraźna różnica między polskim a polonijnym rynkiem szkoleniowym. Również zorganizowanie grupy szkoleniowej w fizycznej lokalizacji jest dość trudne. Dlatego wielu szkoleniowców decyduje się również na szkolenia on-line – ja także takie oferuję. Moje szkolenie – Model M.I.N.D. – Cztery kroki do równowagi i sukcesu – uczy tego, jak radzić sobie ze stresem oraz zarządzać swoimi emocjami. Polecam je osobom, które chcą polepszyć swoją kontrolę emocji i zyskać pewność siebie, zarządzać stresem, zyskać więcej energii oraz poprawić zdrowie.
Ludzie chyba dość sceptycznie odbierają coaching. Czy zauważyłaś ten brak zaufania?
Zdecydowanie, mimo że na rynku jest wielu świetnie przygotowanych profesjonalistów. Jednak obok nich jest też sporo osób, które ukończyły jedno szkolenie i ogłaszają się jako eksperci, dając klientom porady zupełnie z kosmosu. Są też i tacy, którzy po rocznym kursie counsellingu twierdzą, że są psychologami.
Na początku swojej działalności w UK nie byłam pewna, czy używać swojego tytułu psychologa, bo może ludzie źle to odbierają. Okazało się, że wręcz przeciwnie i moi klienci tym chętniej przychodzą do mnie na coaching wiedząc, że mają do czynienia ze specjalistą. Nieraz też jest tak, że ktoś przychodzi do mnie na coaching, a okazuje się, że tak naprawdę najbardziej skuteczna bywa dla niego terapia, ale bywa też i na odwrót.
Jak sobie radzimy w biznesie na wyspach, jak radzą sobie kobiety?
Mam klientki, które świetnie sobie radzą, z dużym powodzeniem prowadzą swoje biznesy i je rozwijają. Znam też jednak takie, które świetnie poradziłyby sobie prowadząc własną działalność, a boją się spróbować. Brak im pewności siebie i z góry zakładają, że im nie wyjdzie. Wśród Polaków panuje też to założenie, że Brytyjczycy bardzo negatywnie nas odbierają i o ile to przekonanie jest prawdziwe w jednostkowych przypadkach, to nie ma tego zjawiska w biznesie.
Czy myślisz, że każdy może prowadzić swoją działalność?
Są osoby, które naturalnie potrzebują stabilizacji i lubią mieć komfort psychiczny, z jakim wiąże się stała pensja. Mam klientów, których życie na pozór jest poukładane i na pozór niczego im nie brakuje, a jednak są sfrustrowani, czasem popadają w uzależnienia. Możesz mieć bezpieczną, ciepłą posadkę, możesz mieć komfortowy dom, ale to nie wystarczy, by życie było satysfakcjonujące. Nasz umysł nie lubi nudy i potrzebuje wyzwań. Nie musi to być koniecznie prowadzenie własnej działalności, to może być rozwijanie jakiejś pasji, nauka tańca, zajęcia z karate.
Czy masz jakąś radę dla kobiet, które chcą założyć swój własny biznes w UK?
Jako psycholog mam ich wiele! Z własnego doświadczenia wiem, że kiedy już zaczniesz prowadzić własną działalność, a twoi znajomi nie, to jest to bardzo samotna droga. W Warszawie byłam otoczona ludźmi, którzy pracowali w podobny sposób, co ja i dobrze mnie rozumieli. Tutaj musiałam to dopiero zbudować. Dlatego postaraj się poznać ludzi, którzy robią podobne rzeczy, co ty. Łatwiej jest wtedy znaleźć zrozumienie i wspierać się nawzajem, a to sprzyja rozwojowi.
Z Anną Białous-Griffiths rozmawiała
Izabela Jutrzenka Trzebiatowska
Jeśli jesteś kobietą prowadzącą własną działalność w UK i chcesz opowiedzieć swoją historię – napisz do nas! Twoja historia ukaże się w naszym cyklu #BiznesNaSzpilkach.
Odezwij się też, jeśli potrzebujesz pomocy, by założyć własną działalność!