Jest wiele rodzajów działalności, w których kobieta może się spełnić. Dla Anny Osowskiej tą dziedziną okazała się działalność społeczna, którą prowadzi w ramach grupy Siłaczki w Bristolu. O trudnościach na początku pobytu w Anglii, działalności charytatywnej grupy i sile kobiecej solidarności przeczytacie w naszej rozmowie.
Do Anglii przyjechałam w 2006 r. za tak zwanym „chlebem”. Mój mąż oraz trzyletni wówczas syn mieszkali w Polsce. Już po czterech miesiącach byłam pewna, że nie jestem w stanie być jedną nogą tu, a drugą w Polsce. Musiałam podjąć decyzję – albo wracam do Polski, albo ściągam tutaj dziecko. Wybrałam drugą możliwość. Niedługo później dołączył do nas mój mąż, jednak początki były trudne i nasze małżeństwo nie przetrwało tej próby.
Zostałaś więc sama z dzieckiem w obcym kraju
Tak, mój były mąż wrócił do Polski, miałam więc do pogodzenia pracę z samodzielną opieką nad maluchem, również dbanie o to, by nie czuł się gorszy niż dzieci z pełnych rodzin. Dbałam o to, by niczego mu nie brakowało, jak również, aby nasz czas wolny spędzać na wycieczkach, podróżach. W międzyczasie zdążyłam otworzyć firmę, więc doszły jeszcze obowiązki związane z jej prowadzeniem. Była to firma sprzątająca, która prowadzę do dziś i która cieszy się dużym powodzeniem.
Na przestrzeni lat rozwinęłam też swoją działalność. W tej chwili zajmuję się również zarządzaniem nieruchomościami wynajmowanymi krótkoterminowo – jako zakwaterowanie wakacyjne lub tzw. „drugie domy”. Wdrażam się również w temat obrotu nieruchomościami.
Czyli mimo początkowych trudności szło jednak coraz lepiej.
Nie zawsze. W 2011 roku spotkała mnie ogromna tragedia – w wypadku samochodowym zginął mój ówczesny narzeczony – wspaniały, przecudowny, ciepły człowiek. Przez długi czas nie mogłam się z tym pogodzić. Wtedy nieoceniona stała się pomoc mojej mamy. Moi rodzice mieszkali w Polsce i aby być ze mną i mnie wspierać przenieśli się z Polski do Anglii. Ten dramat spowodował, że przewartościowałam całe swoje życie.
Zaczęłam bardziej doceniać to, co mam i inaczej ustawiłam swoje priorytety. Od tego czasu zmieniło się sporo – mam dalej prowadzę wspomniany wyżej biznes, z obecnym partnerem mam trzyletnią córeczkę i prowadzimy dobrze się rozwijającą firmę budowlaną. Pracuję też w firmie produkującej luksusowe jachty, dzięki czemu dużo się uczę i podróżuję.
Czegoś jednak mi brakowało i nie wiedziałam, czego. Zawsze lubiłam coś organizować, pomagać. Od czasu do czasu organizowałam szybkie akcje charytatywne, zbiórki. We wrześniu 2016 roku razu pojechałam do Polski na konferencję Inspiration Day. Świetne wydarzenie i wspaniali goście: Beata Pawlikowska, Jurek Owsiak, Robert Biedroń. Po evencie rozmawiałam z wieloma osobami o tym, jak brakuje mi czegoś takiego w Anglii. Wtedy znajoma zaczęła mi opowiadać o grupach networkingowych dla kobiet w Polsce.
Więc postanowiłaś utworzyć taką w UK. I od czego zaczęłaś?
Jestem typową społeczniczką, więc nie pasował mi typowo biznesowy model. To musiało być coś więcej. Pierwsza wpadła mi do głowy nazwa. Myślałam o kobietach, które znam, o tym wszystkim, przez co przechodzimy w czasie naszego życia, co dźwigamy, z czego potrafimy wyjść obronną ręką. Siłaczki… pomyślałam, jesteśmy siłaczkami.
I tak powstała grupa Siłaczki w Bristolu!
Pełną parą ruszyłyśmy w listopadzie 2016 roku; początkowo w formie spotkań, gdzie kobiety mogły opowiadać o swojej działalności w biznesie, ale szybko znalazłyśmy drugi kierunek – była nim działalność charytatywna.
Najpierw zorganizowałyśmy Rzeczpospolitą Babską z okazji Dnia Kobiet – wydarzenie na rzecz fundacji Opoka z siedzibą w Bristolu, która zajmuje się pomocą kobietom, które padają ofiarami przemocy domowej oraz ich dzieciom. Działają niesamowicie skutecznie, do tego stopnia, że sprawca przemocy nie wie o całej akcji aż do momentu swojego aresztowania.
W 2015 roku, jeszcze kiedy nie było Siłaczek, wspólnie ze znajomymi zorganizowałam w Bath event na rzecz fundacji Akogo? z udziałem pani Ewy Błaszczyk. Zgoda Pani Ewy na udział w tym wydarzeniu była dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Od niedawna, już jako Siłaczki, rozpoczęłyśmy stałą współpracę z fundacją Akogo? W tej chwili dochody z naszych imprez przekazujemy częściowo na rzecz Opoki, a częściowo na rzecz fundacji pani Ewy. Cokolwiek zostaje, jest przeznaczane na organizację kolejnych wydarzeń.
Czy Siłaczki wspomagają również kobiety w biznesie?
Oczywiście. Nasze spotkania od tego się właściwie zaczęły. Grupa rozwinęła się, ale ten element naszych pozostał. Na comiesięcznych spotkaniach Siłaczek prezentują się kobiety prowadzące różnego rodzaju biznesy, ale też mające wiedzę z innych dziedzin. Miałyśmy więc panel na temat rekrutacji i szukania pracy, na temat przemocy – różne, przeróżne.
Jaka jest główna misja Siłaczek?
Przede wszystkim, chcemy oferować kobietom wzajemne wsparcie. Opowiadając swoje historie, ale i wspierając się w rozwoju, wymieniać doświadczeniami. Właśnie zorganizowałyśmy świetną konferencję: Kobieto! Masz w sobie moc!, na której były obecne między innymi Małgorzata Wiśniewska, Anna Kotańska, Anna Białous-Griffiths oraz Paulina Worgacz, znane Waszym czytelnikom z cyklu #BiznesNaSzpilkach. Zarówno nasze prelegentki, jak i uczestniczki stworzyły niesamowitą atmosferę! To było wspaniałe wydarzenie, podczas którego wszystkie nauczyłyśmy się czegoś o nas samych i o sobie nawzajem. Konferencja odbyła się na początku października i okazała się spektakularnym sukcesem, dlatego też już planujemy następną.
To właśnie jest główny cel Siłaczek: wzajemna pomoc, inspiracja. Kiedy zaczynałam ten projekt, nie myślałam, że się tak rozwinie. Teraz piszą do mnie kobiety w różnych sytuacjach życiowych, z różnym bagażem doświadczeń. Dzięki naszej grupie oraz współpracy z fundacją Opoka jesteśmy w stanie sobie nawzajem pomagać i wzajemnie się wspierać. Jeśli jesteśmy tak odbierane i cieszymy zaufaniem – to tak, o to chodziło i jest to projekt warty każdej minuty naszego zaangażowania.
Na czym polega sukces Waszej grupy?
Wydaje mi się, że przede wszystkim na wzajemnym zrozumieniu i otwartości wobec siebie nawzajem. Rozmawiamy o naszych przejściach, nie ukrywamy trudności. Sukcesu nie definiujemy też jako wyłącznie osiągnięcia w biznesie.
Wiele z nas przeszło ciężką drogę przez różnego rodzaju problemy i trudności, by poukładać swoje życie tak, jak chcą. Mamy jedno życie, więc przeżyjmy je tak, aby tych dobrych, szczęśliwych dni było jak najwięcej. Niektóre z nas są jeszcze w trakcie drogi do samospełnienia i dlatego grupa jest tak świetnym środowiskiem.
Czy chciałabyś coś przekazać kobietom, które jeszcze szukają swojej drogi?
Odkąd nasza grupa zaczęła działalność, poznałam wiele fantastycznych kobiet. Jesteśmy od siebie nieraz bardzo różne, a zarazem podobne. Łączy nas jedno – każda z nas ma jakiś talent. I to nie w tym znaczeniu, że zrzeszamy same utalentowane kobiety, nie. Po prostu w każdej jednej kobiecie drzemie jakiś potencjał. Jakiś talent, zdolności, pasja, a przede wszystkim ogromna siła. Wykorzystaj to. Kobieto! Masz w sobie moc!
Serdecznie zapraszamy do współpracy, zapraszamy na spotkania oraz ofiarujemy nasze wsparcie.
Odwiedź nasz fanpejdż na Facebooku, klikając na banner:
Z Anną Osowską rozmawiała
Izabela Jutrzenka Trzebiatowska
Jeśli jesteś kobietą prowadzącą własną działalność w UK i chcesz opowiedzieć swoją historię – napisz do nas! Twoja historia ukaże się w naszym cyklu #BiznesNaSzpilkach.
Odezwij się też, jeśli potrzebujesz pomocy, by założyć własną działalność!