Ma przykuwać uwagę, zapadać w pamięć i świadczyć o charakterze firmy lub jej właściciela. Dobra nazwa firmy musi być jak torebka od Chanel, która bez względu na to, co masz na sobie, „zrobi” ci strój i doda szyku.
Ktoś powie: nazwa firmy to tylko dodatek. Najważniejszy jest dobry produkt albo rewelacyjna usługa. Czy aby na pewno? Jeśli nie masz w ofercie czegoś, co nie jest nowością albo sprzedażowym hitem, musisz jakoś przyciągnąć do siebie klientów. Tym czymś może być właśnie nazwa! Szczególnie na początku działalności, zanim udowodnisz, że to co masz do zaoferowania lub sprzedania jest najlepsze na rynku. Dlatego warto poświęcić jej więcej uwagi, przemyśleć i postawić na taką, która będzie odróżniać, przyciągać, ciekawić i trafiać w przysłowiowy punkt.
Strzeż się koszmarów copywriterów
Osram i Pupa to marki, które dla polskiego ucha już się właściwie osłuchały. A jednak wciąż czasem budzą uśmiech. Włos na głowie jeżył się pewnie tym, którzy wprowadzali na polski rynek hiszpański brand Yebane, czyli firmę produkującą artykuły dekoracyjne dla domów i mieszkań. Z kolei w sektorze bankowym dla Polaków ciekawie kojarzyć się zapewne będą nazwy Strata Bank (bank z Nowej Anglii) czy Rabo Bank (z Holandii).
Do polskich „perełek” wśród nazw firm można zaliczyć masarnię Stolec, firmę Kupska – producenta wyrobów gastronomicznych, producenta okien – firmę Drutex, Analmed, czyli firmę zajmującą się analityką medyczną. Od lat działa też Przedsiębiorstwo Produkcyjno – Handlowe SUTEX zajmujące się produkcją bielizny. Na jego stronie, tuż po otwarciu, wyświetla się informacja, od kiedy firma istnieje i… że jej nazwa pochodzi od nazwiska właściciela.
Jak się ustrzec czegoś, co branża PR określa mianem „koszmarów copywriterów”? Wystarczy kilka prostych zasad!
- Po pierwsze – nazwa Twojej firmy musi nie tylko dobrze wyglądać na papierze, ale też dobrze brzmieć.
- Po drugie – nawet jeśli na starcie nie planujesz działalności zagranicznej sprawdź, czy wymyślona przez Ciebie nazwa nie znaczy czegoś zabawnego, gorszącego czy niesmacznego pod inną szerokością geograficzną. W czasie słowników internetowych to banalnie proste!
- Po trzecie – nie przekombinuj ze zbitkami słów! Generalnie to może być dobry sposób na stworzenie całkiem ciekawej nazwy, ale jak do wszystkiego, trzeba do tego podchodzić z głową.
Jak stworzyć dobra nazwę?
Z wymyśleniem nazwy firmy, która „chwyci” jest pewnie tak, jak z wymyśleniem dobrego tytułu tekstu czy książki: albo Cię olśni i przyjdzie do głowy od razu, albo trzeba będzie w to włożyć trochę pracy. Warto, bo nazwa firmy powinna służyć Ci przez lata! Możesz zmieniać asortyment albo zakres działalności, ale najlepiej byś robił to pod jedną marką, bo buduje się ją długo! Jest kilka uniwersalnych reguł, których powinieneś się przy tym trzymać. I kilka rad, które warto wziąć pod uwagę.
Po pierwsze – nazwa jest tym lepsza, im krótsza.
Eksperci mówią, że najlepsze są te, które mają dwie lub trzy sylaby albo od 5 do 10 liter. Przykłady? Apple, Honda, Facebook. Jak wspominaliśmy, nazwa firmy powinna nie tylko dobrze wyglądać, ale i brzmieć, a przez to być łatwa do zapamiętania. Najlepiej, by miała swój rytm i była przyjazna dla ucha – jak Coca-Cola czy Sony.
Kiedy na coś wpadniesz zrób test słuchawki: zadzwoń do kilku zaufanych osób i podziel się pomysłem. Jeśli okaże się, że dobrze usłyszeli wymyśloną przez Ciebie nazwę, poprawnie ją zapisali, potrafią bezbłędnie powtórzyć, a w dodatku zapamiętali i po kilku czy kilkunastu minutach potrafią przytoczyć – to znaczy, że jesteś bliski ideału!
Pobaw się słowem, słownikiem i słuchaj otoczenia
Gorsza od nazwy śmiesznej, strasznej albo nie do powtórzenia będzie tylko nazwa… nudna. Dlatego nie stawiaj na oczywistości i proste skojarzenia typu Delikatesy Spożywcze SuperSam czy Usługi Budowlane Szpachla. Pobaw się językiem! Przejrzyj kilka słowników, choćby słowniki synonimów, języka polskiego, polsko—angielski czy polsko-łaciński. Ten ostatni bywa dla wielu sporą inspiracją. Przykład? „Volvo” z łaciny oznacza „toczę się”; a nazwa popularnego ciasteczka „Oreo” po grecku znaczy „wzgórze”.
Pobaw się też słowami! Możesz wręcz stworzyć nowe, swoje! Przykładów na to, że taka praca się opłaciła i poskutkowała jest wiele! Powszechnie kojarzony na świecie brand Sony pochodzi od łacińskiego słowa „sonus”, czyli „dźwięk”. Wybrano go ze względu na łatwą wymowę i zmodyfikowano tak, by była jeszcze prostsza. Nazwa popularnych klocków „Lego” to z kolei skrócony i uproszczony zlepek duńskiego wyrażenia „leg godt”, które oznacza „baw się dobrze”. A marka Reebok swoją nazwę zawdzięcza afrykańskiej antylopie. Właściwa nazwa tego gatunku to wprawdzie „rhebok”, ale nieco ją „wystylizowano” i sprawiono, że stała się bardziej dźwięczna i miękka.
Historie znanych firm i marek wskazują też na to, że warto też wsłuchiwać się w otoczenie. Olśnienie, o którym wspominaliśmy, może przyjść bowiem z zewnętrz. Richard Branson, założyciel i szef Virgin Group wspominał, że nazwa jego grupy wzięła się stąd, iż jeden z jego przyjaciół powiedział: „we’re complete virgins at business”. W wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, że w biznes, za który się zabierali, był dla nich kompletnie dziewiczym terenem. Na swoim blogu Branson radził też tym, którzy głowią siE nad nazwami swoich firm, by postawili na nazwy „opisowe” albo „aspiracyjne”, czyli takie, które mogą pasować do Twojego biznesu za kilka lat, gdy się rozwinie.
Patrz na mapy, sprawdzaj domeny i idź pod prąd
Gdzie jeszcze szukać inspiracji wymyślając nazwy? A choćby na mapach! Nazwy geograficzne – miast, regionów, krain, miejsc albo atrakcji natury sprawdzają się w wielu przypadkach. Pamiętaj tylko, by używając jakiegoś geograficznego określenia nie ograniczyć zasięgu działalności Twojego przedsiębiorstwa, przypisując je tylko do jednego regionu czy miasta.
Pracując nad nazwą firmy koniecznie trzeba też „przekopać” internet. Z jednej strony po to, by sprawdzić czy jakaś nazwa już nie funkcjonuje i np. nie jest zastrzeżona. Z drugiej – by sprawdzić dostępność domen. Te ostatnie zresztą warto rezerwować równolegle z wymyślaniem nazwy. W czasach wszechobecnego internetu schodzą jak świeże bułeczki…
Kto powiedział, że krowa nie może być fioletowa? No właśnie – tak zapewne pomyśleli twórcy jednego z najbardziej znanych dziś brandów ze świata słodyczy, tworząc niezwykle charakterystyczną, graficzną oprawę dla Milki. Tak samo jest z nazwą firmy – kto powiedział, że musi być nudna, prosta i oczywista. Zaszalej, choćby na etapie jej poszukiwania! Zapisuj nawet najbardziej absurdalne pomysły, zabaw się w skojarzenia, płyń pod prąd.
Zabaw się w grę z przypadkiem – otwórz dowolny słownik na dowolnej stronie i sprawdź, czy nie znajdziesz tam czegoś ciekawego. Posłuchaj słów, których używa Twoje dziecko – może stworzy coś fajnego. Słuchaj dźwięków albo lokalnego slangu, mogą się przecież odnaleźć w Twojej nazwie. Zestawiaj wyrazy w sposób nieoczywisty. Ktoś, kto wyszedł z tego założenia stworzył takie nazwy jak „Hurtownia Tekstów” czy „Fabryka Eventów”. To z takiego właśnie podejścia często rodzi się coś niezwykłego, niesztampowego, świeżego!
Pamiętaj tylko, że to, co podpowie Ci Twoja fantazja musi być w zgodzie np. z branżą, w której będziesz działać. Są takie dziedziny, gdzie bardziej wskazane będą spokój i stonowanie.
Nazwa firmy – na co uważać przy jej tworzeniu?
Na pewno trzeba sprawdzić wspomniane już brzmienie i znaczenie słów w innych językach. Trzeba się też wystrzegać nazw długich, wieloczłonowych. Passe są też nazwy związane z imieniem albo nazwiskiem lub jego fragmentem jako motywem przewodnim.
Unikaj też oczywistych końcówek w stylu „bud” w branży budowlanej albo „trans” w sektorze przewozowym. Tego typu nazwy zalały już rynek i trudno odróżnić jedną od drugiej. Badania wskazują także, że nie powinno się stosować inicjałów albo skrótów, czyli zbitek liter. Podobno są o 40 proc. gorzej zapamiętywane, niż takie, w których użyto całych słów.
No i najważniejsze – nie wymyślaj nazwy swojej firmy na kolanie! Pomyśl, pobaw się, zapisz możliwie wiele kombinacji. Potem oderwij się od nich i wróć za jakiś czas. Po takiej przerwie, zanim znów do nich siądziesz, zadaj sobie pytanie, którą z zapisanych propozycji pamiętasz najlepiej i dlaczego. Potem powiedz ją sobie kilka razy na głos. A decyzje raz jeszcze odłóż „na potem”.
Izabela Jutrzenka Trzebiatowska