Blog / Nie bój się sukcesu! – rozmowa z Edytą Wójcik

Edyta Wójcik przyjechała do Wielkiej Brytanii jako pedagog, chcąc rozwijać się w swoim zawodzie. Wypalenie zawodowe i kryzys sprawiły, że zdecydowała od tamtej pory robić tylko to, co ją pasjonuje. Przeczytajcie historię jej sukcesu!

Zanim przejdziesz do artykułu – czy lubisz prezenty? Możesz wygrać zestaw dowolnie wybranych kosmetyków firmy TianDe o wartości £50. Przejdź do naszego fanpage na Facebooku, by wziąć udział. 

Konkurs trwa do niedzieli. Zwycięzcę podamy w poniedziałek 6 listopada!

Mój przyjazd do Anglii nie był spontaniczny. Już od kilku lat chciałam wyjechać z Polski. Pracowałam wtedy jako pedagog specjalny w placówkach integracyjnych. Bardzo lubiłam moją pracę, ale warunki finansowe nie były najlepsze. Wiedziałam, że moje koleżanki po fachu za tę samą pracę w Niemczech miały zupełnie inny standard życia. Któregoś razu pojechałam do jednej z nich i w trakcie pobytu zobaczyłam, jakie są możliwości. W końcu wybrałam jednak Anglię, z praktycznego względu – angielski znałam lepiej.

Przez pierwsze trzy miesiące byłaś tu sama, prawda?

Tak, rodzina dołączyła do mnie później. Przyjechałam do Anglii już z nastawieniem, że będę tu realizować swoje marzenia i plany. Wiedziałam, że jeśli chcę być nauczycielem, muszę poznać środowisko i podszkolić swój język. Zaczęłam więc od pracy z osobami niepełnosprawnymi, a potem jako asystent nauczyciela. Byłam zadowolona, bo mogłam uczyć się angielskiego i zdobywać doświadczenie.
Oczywiście, oboje z mężem mieliśmy na początku problemy z językiem. Zarówno on, jak i ja, uczyliśmy się w Polsce angielskiego, ale zderzenie z akcentem i gwarą były mocno zaskakujące.

Edyta Wójcik

Jak to się stało, że porzuciłaś pracę w szkole?

Przede wszystkim, zaczęłam odczuwać, że praca nie sprawia mi już satysfakcji. W brytyjskich szkołach jest dużo więcej biurokracji, a to zupełnie nie moja „bajka”. Poza tym, miałam bardzo mało czasu dla siebie i dla rodziny, a to przecież najważniejsze. Do tego wszystkiego, zaczęłam podupadać na zdrowiu i w końcu poważnie zachorowałam. Miałam podejrzenie zawału. Leżałam w domu, w łóżku i myślałam o tym wszystkim. Miałam poważne załamanie i nie wiedziałam, co mam dalej ze sobą zrobić. Zwróciłam się do profesjonalistów po pomoc. Moja terapia trwała dwa lata i dzięki niej oraz wsparciu rodziny w końcu stanęłam na nogi. To był przełomowy moment, gdy zrozumiałam, że muszę robić coś więcej. Postanowiłam, że zajmę się czymś, co przyniesie mi i pieniądze i satysfakcję, więc zaczęłam szukać.

Jak trafiłaś na kosmetyki TianDe?

Zupełnie przypadkiem, ale firma i produkty zafascynowały mnie od razu. Przede wszystkim, zobaczyłam ogromną szansę i postanowiłam spróbować. Już po pierwszych spotkaniach z klientkami byłam pod wrażeniem tego, jak reagowały na same kosmetyki TianDe i całą ideę firmy. TianDe była wtedy na rynku europejskim dopiero od roku, a sama firma miała zaledwie 4 lata.
Zaczęłam więc dystrybucję najpierw wśród znajomych, potem ich znajomych i tak się to zaczęło. Od początku też probowałam w międzyczasie namówić męża, by wszedł w ten biznes razem ze mną.

Opierał się?

Na początku był bardzo sceptycznie nastawiony. Dopiero, gdy zobaczył, jak dobrze sprzedawały się kosmetyki TianDe, zrobił swoje badanie rynku branży kosmetycznej i wtedy zaczęliśmy pełną parą. Klientki początkowo przyjmowaliśmy u nas w domu. Przystosowałam do tego celu jeden z pokoi, w którym była mała półeczka z kosmetykami TianDe. Nie miałam jeszcze wtedy pojęcia, jak bardzo rozrośnie się mój biznes. Stopniowo kosmetyki przestawały mieścić się na półeczce, potem przestały mieścić się w pokoju. W końcu część garażu musieliśmy przerobić na magazyn, a i tam zaczęło brakować miejsca. Tym sposobem po dwóch latach otworzyliśmy oddział w St Ives, koło Cambridge.

Na czym polega więc sukces marki TianDe?

Przede wszystkim, receptury TianDe opierają się na medycynie Dalekiego Wschodu. To była jedna z rzeczy, które zafascynowały mnie w tych kosmetykach od początku. Jednak cała firma jest przede wszystkim mocno skoncentrowana na etycznym i ekologicznym pozyskiwaniu składników, produkcji oraz jest aktywnie zaangażowana w tworzenie rozwiązań ekologicznych. Każdy sprzedany produkt TianDe zasila projekt sadzenia drzew w różnych rejonach Ziemi. Nasza firma jest więc zangażowana w coś więcej niż sprzedawanie produktu. Razem z moim mężem wspieramy również Born To Be Beautiful, czyli fundację, która zajmuje się pomocą kobietom w Afryce i Indiach.

Kiedy pierwszy raz miałam styczność z Waszymi kosmetykami, niektóre składniki mnie zaskoczyły. Wyciąg z oleju skóry węża?

Widzisz, sęk w tym, że są one niecodzienne tylko według zachodnich standardów. Poza kręgiem europejskim i amerykańskim jad żmiji czy perła są wykorzystywane do wytwarzania kosmetyków pielęgnacyjnych od setek lat i tam nikogo to nie dziwi. To stuprocentowo naturalne składniki, które są dużo lepiej przyswajane przez skórę niż te wytwearzane w laboratoriach ze sztucznych substancji. Żaden z tych składników nie jest jednak pozyskiwany z żywych zwierząt. W przypadku skóry węża, składnik pozyskiwany jest ze skóry już zrzuconej przez zwierzę. Oprócz tego, kosmetyki TianDe nie są testowane na zwierzętach. Poza tymi kilkoma „egzotycznymi” składnikami, 80% naszych produktów jest oparte wyłącznie na ziołach i składnikach roślinnych, jak szafran czy ganoderma.

Mimo wszystko, na pewno nieraz spotkaliście się z wahaniami ze strony klientów.

Oczywiście! Wiele osób pyta nas o różne zagadkowe składniki i chętnie odpowiadamy na te pytania. Nasz zespół jest szkolony przez Marię Mularczyk – doradcą w TVN Style, z wykształcenia biochemiczkę i osobę, która jako pierwsza wprowadziła kosmetyki TianDe do Europy. Dzięki jej szkoleniom, nasi konsultanci wiedzą wszystko na temat każdego produktu, jego składu i działania. Jesteśmy więc w stanie udzielić odpowiedzi na każde pytanie dotyczące produktu, co doceniają nasi klienci.

Kliknij banner, by przejść do sklepu TianDe

Jak wygląda struktura firmy TianDe?

Opieramy się w dużej mierze na strukturze marketingu sieciowego, co oznacza, że jesteśmy stale rozrastającym się zespołem ze strukturą awansu. W tej chwili pracuje dla nas ponad 1000 aktywnych konsultantek i konsultantów. Mamy kilka oddziałów, między innymi w Szwecji, w Holandii, ale też dwa inne w Wielkiej Brytanii: w Bostonie i Wolverhampton. Oddział szwedzki to w ogóle ewenement – zainteresowanie kosmetykami TianDe było tam tak wielkie, że nasza konsultantka otworzyła sklep już po 1,5 miesiąca.

Szczególnie ważnym jest dla nas fakt, że każda osoba w naszym zespole ma szansę rozwoju i przejścia na wyższy szczebel kariery. Mamy więc 12 dyrektorów, którzy osiągają świetne wyniki finansowe i rozwijają się dalej. To wspaniałe – móc patrzeć, jak ludzie spełniają się, zarabiając dobre pieniądze i pnąc się do góry.

Szkolenie konsultantów TianDe

Twoja firma rozrosła się, czym się teraz głównie zajmujesz?

Od momentu, gdy zaczynałam z TianDe pięć lat temu, przeszłam bardzo długą drogę. W tej chwili jestem dyrektorem na całą Europę Zachodnią i zajmuję się w dużej mierze szkoleniami dla zespołu. Daje mi to ogromną satysfakcję i pozwala wykorzystać moje wykształcenie pedagogiczne. W naszym oddziale prowadzimy spotkania zespołu, jak i szkolenia.
Jako firma, poza tym, że sprzedajemy kosmetyki, zajmujemy się też edukowaniem w dziedzinie zdrowia, szczególnie zdrowia kobiet. Nasze klientki doceniają więc to, że oprócz produktu dajemy im też wiedzę.

Czy nadal szukacie konsultantek, konsultantów?

Oczywiście! Jesteśmy stale rozwijającą się firmą, a praca z nami pozwala na ogromną elastyczność i samodzielne ustalanie czasu pracy. Bardzo wiele z naszych konsultantek to matki z dziećmi, które mogą dzięki temu łatwo godzić pracę z macierzyństwem.
Szukamy więc partnerów biznesowych, ale zapraszamy też osoby, które chciałyby skorzystać z bardziej tradycyjnej formy biznesu, czyli franczyzy, którą proponuje TianDe. Chodzi oczywiście o możliwość otwarcia sklepu, który zaopatruje klientów detalicznych, jak i konsultantów w danym rejonie. Mogą to też być butiki piękna i urody, czyli salony kosmetyczne, korzystające z naszych kosmetyków.

Jak uważasz, czym powinna kierować się kobieta poszukująca swojej drogi? Co byś jej poradziła?

Przede wszystkim, musisz dążyć do niezależności, ale szukając swojej ścieżki, znajdź coś, co będzie zgodne z Tobą i Twoją naturą. Znajdź lub stwórz produkt czy usługę, z którymi sama będziesz się identyfikować.
Kiedy natrafiłam na TianDe, nie zastanawiałam się. Powiedziałam sobie – zrobię to. Wiele kobiet mówi – nie jestem gotowa, nie mam tego, brakuje mi tamtego. Ja nie miałam ani kapitału, ani doświadczenia w biznesie. Postanowiłam zrobić tyle, ile mogę i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Zacznij z tym, co masz. Poświęć dwie godziny dziennie na swój biznes. Zarabiasz pieniądze? Bądź z tego dumna i nie ukrywaj tego – sukces to powód do dumy. I nie bój się zarabiać więcej niż Twój mąż!

 


Jeśli jesteś kobietą prowadzącą własną działalność w UK i chcesz opowiedzieć swoją historię – napisz do nas! Twoja historia ukaże się w naszym cyklu #BiznesNaSzpilkach. 

Odezwij się też, jeśli potrzebujesz pomocy, by założyć firmę w Anglii! 

 

Wyjątkowy Newsletter

  • otrzymujesz tylko te informacje, które Cię interesują
  • jesteś na bieżąco z wiedzą księgową, ale także biznesową
  • możesz skorzystać z ofert przygotowanych tylko dla subskrybentów
  • dodatkowo odpowiemy na wszystkie Twoje pytania
* pola wymagane
Interesują mnie tematy dla:

Najnowsze artykuły:

Masz dodatkowe pytania? Napisz do nas – chętnie pomożemy.

Jeśli kontaktując się z nami, przekazujesz nam swoje dane osobowe, będą wykorzystywane wyłącznie w celach kontaktowych w sposób opisany w naszej POLITYCE PRYWATNOŚCI