Mówisz „biznes”, myślisz – finanse, handel, inwestycje. Jednak sprzedaż każdego rodzaju towaru czy usługi jest przedsiębiorstwem. Każda branża natomiast jest branżą, w której możesz się odnaleźć, jeśli tylko ją lubisz i dobrze znasz. Poznajcie Annę Sepko, która od kilku lat prowadzi działalność jako rozwijająca się firma sprzątająca Shine Anna Sparkle.
Kiedy poprosiłam Cię o wywiad, zawahałaś się. Dlaczego?
Widzisz, od samego początku zastanawiałam się właściwie, czy jestem odpowiednią osobą do tego cyklu. No bo gdzie sprzątanie i biznes? Dla mnie bizneswoman to kobieta niezależna finansowo, która już nie musi pracować w biznesie, a pracuje dla biznesu i prężnie rozwija swoją działalność. Dba o swoje wnętrze — mam na myśli rozwój osobisty i duchowy — oraz swój image.
Pomyślałam, że mimo iż ja cały czas pracuje nad tymi cechami kobiety biznesu, to wciąż jeszcze się nia nie czuję. Jednak stwierdziłam, że chcę to zrobić, bo może choć w jednej kobiecie zapalę iskierkę nadziei i zmotywuję do decyzji o założeniu własnego biznesu. Zwłaszcza gdy ten biznes jest jej pasją. Bo biznes to nie musi być nie wiadomo jak ogromne przedsięwzięcie. Najważniejsze to, że pracujesz dla siebie, że jesteś samowystarczalna.
Jak zaczęłaś prowadzić własną działalność jako firma sprzątająca?
Zaczęło się przede wszystkim od tego, że chciałam być samodzielna. Do UK przyjechałam w 2007 ze słabą znajomością angielskiego. Uczyłam się go wprawdzie trochę w liceum i na studiach, ale ciężko mi było osłuchać się z brytyjskim akcentem.
Początkowo pracowałam na farmie warzywnej, ale niedługo na świat przyszedł mój syn, a dwa lata później córka. Przez jakiś czas byłam więc w domu. Jednak, że lubię mieć własne pieniądze, postanowiłam zacząć samodzielnie zarabiać, chociaż niewielkie kwoty. Poprosiłam sąsiadkę, żeby pomogła mi napisać ogłoszenie po angielsku i rozniosłam je po okolicznych sklepach i mniejszych wioskach. Odezwały się do mnie dwie osoby i tak się to zaczęło. Jedna z nich jest moją klientką do dziś.
Co spodobało Ci się w tej pracy?
Przede wszystkim to, że potrafię sprawić, że ludzie po powrocie do domu mogą rzeczywiście się zrelaksować, a nie z pracy na etacie wchodzić do pracy domowej. Osobiście wierzę, że sprzątanie to też oczyszczanie — nie tylko na poziomie fizycznym, ale również na poziomie duchowym. Czyli za pomocą sprzątania możemy wymieść z domu też negatywną energię, nastroje. Sprzątać trzeba lubić, to nie jest praca dla osoby, która tego nie czuje. Ostatnio nawet usłyszałam, że sprzątanie to też filozofia — coś w tym jest.
Jak sobie radziłaś?
Na początku pracowałam tylko jeden dzień w tygodniu, a dzieci chodziły do żłobka i przedszkola. Na samym początku podpytywałam koleżanki, które były samozatrudnione i sprzątały w prywatnych domach. Byłam zestresowana, bo tak naprawdę nie wiedziałam, jak się do tego wszystkiego zabrać. Szybko jednak zaczęłam polegać na swojej własnej intuicji i stopniowo zdobywanym doświadczeniu. Szybko nauczyłam się, jak rozmawiać z klientami, by dowiedzieć się jak najwięcej na temat ich oczekiwań. Niemal od początku wypracowałam też swoje standardy.
Własna działalność pozwalała mi na ustalanie moich warunków. Jednak w momencie, gdy zaczęłam sprzątać u ludzi, oni szybko zaczęli mnie polecać swoim znajomym i przyjaciołom. Miałam więc coraz więcej klientów. Samodzielnie pracowałam przez 4 lata i sama do końca nie byłam pewna czy chce wchodzić w to głębiej. W pewnym momencie przyszedł czas, by podjąć decyzję: albo rozwijam firmę, albo ją zamykam. Jednak ciężko jest skończyć, gdy się włożyło tyle pracy w to, co już jest. Tak powstała firma sprzątająca Shine Anna Sparkle, obecnie firma Limited. W tej chwili mam w zespole dwie cleanerki i mam nadzieję, że niebawem będzie ich więcej.
Nie używasz słowa „sprzątaczka”?
Nie. W języku polskim słowo „sprzątaczka” nabrało negatywnego wydźwięku. O „sprzątaczkach” mówi się często pogardliwie, mimo że przecież sprząta każdy!
Poradziłaś sobie na rynku bardzo dobrze, nawet bez dobrej znajomości angielskiego.
Nie od razu, ale w przełamaniu bariery językowej pomogła mi właśnie praca. Przebywając w prywatnych domach, byłam wręcz zmuszona rozmawiać z ludźmi. Poprawiali mnie i wciąż poprawiają, gdy mówię coś niepoprawnie gramatycznie lub mam kłopot z prawidłowym wymówieniem jakiegoś wyrazu. Ich cierpliwość jest niesamowita. Mam to szczęście, że przyciągam do siebie właściwych ludzi. Ci niewłaściwi sami się wykruszają.
Jak udało ci się zyskać sympatię brytyjskich klientów?
Od początku starałam się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Zawsze daję od siebie coś więcej, niż jest wymagane – podlanie kwiatów, czasem jakaś praktyczna rada. Tak jest chyba w każdej relacji międzyludzkiej – niezależnie od tego, czy jest to klient, czy nie.
Widzisz, moja branża jest bardzo specyficzna. Kiedy pojawiasz się regularnie u kogoś w domu, to w pewnym sensie stajesz się częścią czyjegoś najbliższego otoczenia. Dom to najbardziej prywatna strefa naszego życia i ważne, żeby klienci czuli się przy tobie swobodnie, nie mieli ochoty chować się po kątach albo zmieniać swojego rozkładu dnia. Moja firma stara się więc, by nasza obecność była jak najmniej inwazyjna, a praca wciąż wykonana w najwyższym standardzie.
Co stanowiło dla ciebie największe wyzwanie w prowadzeniu firmy sprzątającej w Anglii?
Z perspektywy czasu widzę, że najtrudniejsze nie było wcale opanowanie języka. Najtrudniej było mi pokonać swoje własne lęki, słabości czy nawet zwykłe lenistwa. Staram się wprowadzać w moje życie samodyscyplinę, choć nie zawsze mi to wychodzi. To jedna z tych rzeczy, nad którymi nadal pracuję. Biznes wymaga zmiany wielu nawyków.
Jak oceniasz z perspektywy czasu, co było najtrudniejsze, gdy zaczynałaś?
Samo założenie firmy sprzątającej nie było wcale trudne. Jednak nie wiedziałam do końca, czego oczekuję od siebie i firmy. Nie miałam długoterminowego planu. W firmie od początku pracowałam sama i teraz, mimo że mam świetnie wyszkolony zespół, moi klienci nadal chcieliby mnie widzieć u siebie w domu. Tymczasem ja chcę już czegoś więcej, więc powoli zmieniam model prowadzenia firmy.
Kiedyś nie znałam różnicy między pracą w biznesie a pracą dla biznesu, a to dwie różne rzeczy. Nauczyłam się tego po drodze i teraz staram się – z pomocą wspaniałych ludzi – nauczyć, jak delegować zadania. Z modelu pracownika przestawiam się więc na model pracodawcy.
Jakim masz cele, plany na rozwój?
Przede wszystkim chcę zbudować w swojej firmie pewną kulturę. Żeby pracownicy czuli się w niej naprawdę dobrze. Żeby każdy pracownik mógł kiedyś powiedzieć, że najlepszą jego pracą była praca w Shine Anna Sparkle. Wiem, że przede mną jeszcze dużo nauki i pracy, jednak nie poddaję się. W tym miejscu dziękuję moim dziewczynom, które bardzo mnie wspierają.
Jak utrzymujesz tak dobry poziom motywacji?
Moją motywacją był zawsze widok zadowolonego klienta. Kiedy wchodzimy do brudnego domu i stopniowo, krok po kroku, zaczynamy go oczyszczać, klient od razu widzi różnicę. Po pewnym czasie widać nawet, jak zmieniają się ludzie, gdy zmienia się ich otoczenie, więc jest to pewien rodzaj magii.
A co uważasz za swój największy dotychczasowy sukces?
Chyba pokonanie samej siebie. Biznes dał mi możliwość poznania nowych ludzi, a co za tym idzie – rozwoju siebie. Jeżeli chodzi o inne sukcesy, to zostanie matką, zdanie egzaminu na prawo jazdy tu, w Anglii oraz połączenie roli matki, żony i kobiety prowadzącej firmę w Anglii.
Czy masz jakąś radę dla kobiet, które marzą o własnej działalności?
Zdecydowanie zalecam naukę delegowania obowiązków. Rodzina to tez pewnego rodzaju przedsiębiorstwo i tu można się nauczyć właśnie tego rozdzielania zajęć. Nie możesz wszystkiego robić sama – ja wciąż się tego uczę.
Kiedy ktoś powie Ci, że jak założysz biznes, to będziesz miała więcej czasu dla siebie — nie słuchaj! Na samym początku wcale nie jest kolorowo. Nie twierdzę, że nie da się tego zrobić. Jednak to zawsze będzie kwestia priorytetów. Czasem jest ciężko, jednak nie ważne, ile razy padasz. Ważne, ile razy się podnosisz.
Z Anną Sepko rozmawiała
Izabela Jutrzenka Trzebiatowska
Jeśli jesteś kobietą prowadzącą własną działalność w UK i chcesz opowiedzieć swoją historię – napisz do nas! Twoja historia ukaże się w naszym cyklu #BiznesNaSzpilkach.
Odezwij się też, jeśli potrzebujesz pomocy, by założyć firmę sprzątającą w Anglii!