W naszym poprzednim artykule przedstawiliśmy Wam tajemniczego klienta. W odsłonie z zeszłego tygodnia, nasz „Szpieg z Krainy Deszczowców” odwiedził polski sklep, który nazwał pieszczotliwie „Pułapką”, ale przed nim wizyty w jeszcze dwóch. Przedstawiamy dalszą część jego misji.
Polski sklep numer 2
Drugi sklep nazywa się oryginalnie „Polski sklep”, a przynajmniej tak ma napisane na szyldzie. Szyld biało-czerwony, a nad samym wejściem – orzeł biały, który w Anglii stał się symbolem miejsca, w którym można kupić kapustę kiszoną i fajki spod lady. W „Polskim sklepie” jest czysto i nic się nie wala na podłodze. Plus. W weekendy jest teraz szał, bo mają młode warzywa i ogórki małosolne jako jedyny sklep w okolicy. Właśnie po te ogórki do nich idę. Są! Ostatnich kilka w beczce, jakby na mnie czekały. Pakuję jakbym je niemal kradł i lecę dalej.
Miał być koperek do ziemniaków, ale ten w wiadereczku jest już żółty i zamiata podłogę, a świeżego nie ma. No, to nie będzie koperku. Pietruszki też nie, bo ta, chociaż świeża, nie jest polska. A jakbym chciał angielską, to mogłem kupić w Asdzie. No i wygląda, że muszę tam jednak wrócić.
Zapisy zakończone
Napisz poniżej swój email, a powiadomimy cię o kolejnych edycjach
Operacja „Sopocka”
Za ladą stanowiska wędliniarsko-mięsno-serowo-cukierniczo-jakiegośtam stoi właścicielka, pogodna i energiczna babka. Przynajmniej do którejś godziny, bo pod wieczór już nie daje rady się tak żywo uśmiechać. Praca w sklepie jest ciężka, a mają z mężem tylko jedną pracownicę do pomocy. I znowu: pracownicę. Czemu w tych sklepach pracują prawie same kobiety? Czy trzeba umieć chodzić w szpilkach żeby kroić mięso?
Nie ma mojej ulubionej szynki. Sopockiej też nie. To w ogóle chyba jakaś wędlina-widmo, bo jak czegoś na jakimkolwiek mięsnym nie ma, to zawsze jest to sopocka. Z kolei „szynka rzeźnika” wygląda tak, jakby rzeźnik hodował ją na podeszwie swojego buta – taki ma kolor. Polędwica drobiowa już zaczęła podchodzić tłuszczem, więc od jutra pewnie zasili smętny garnuszek z napisem „Bigosowe”. Kupuję więc tylko parówki, dwa rodzaje. Te wyglądają przyzwoicie.
„Polski sklep” ma małe pomieszczenie do dyspozycji. Po wnętrzu widać, że jadą na budżecie, chociaż na tej małej przestrzeni upchnęli towaru jak na następny rok. Powiedziałbym, że półki uginają się od towaru, ale skłamałbym. Bo to to półki magazynowe, nie sklepowe. Ok, może kasy starczyło im „na styk” jak otwierali. Choć po dwóch latach działalności, to powinni już chyba wymienić.
Kasjerka z klapkami na oczach
Przy kasie stoją ładnie poukładane ciasta i wyglądają cudnie. Czekając w kolejce stawiam koszyk na ladzie i wlepiam w nie wrok. Jedno z nich to moje ulubione – sernik na zimno z galaretką z truskawkami. Patrzę prosto na nie i zastanawiam się, czy kupić. A może jabłecznik? Jest też jakieś toffee z kremem (na etykiecie oczywiście napisane „Tofi”). Mmmm, mniammm…Z transu wyrywa mnie pani Małgosia, która bez słowa sięga do mojego koszyka i zaczyna nabijać na kasę ogórki i parę rzeczy ze stanowiska wędliniarskiego.
Hm… Zapyta czy nie?
Ale pani Małgosia o nic nie pyta.
„Siedem dziewięćdziesiąt cztery” – mówi.
Mogła sprzedać ciasto. Ze dwa nawet. A nie sprzedała. No cóż, wyciągam więc z portfela dychę i podaję ekspedientce. Pani Małgosia patrzy z dezaprobatą na zawartość szuflady w kasie i wzdycha ciężko: „Będę winna pensa”. Nie pyta, tylko mówi, tak jakby to było oczywiste. Wzdycham więc równie cieżko, dziękuje i wychodzę.
Ostatni bastion
Trzeci sklep to średnio utrzymana wersja dwóch poprzednich. Zakupy robię szybko, bo nie lubię tego lokalu, a i tu wędlina jak odświeżana z zeszłego tygodnia. W alejkach jest ledwo miejsce ną jedną osobę. Na dwie to chyba jakby niosły koszyki na głowie.
Mam wrażenie, że jestem jednym z niewielu klientów. Byłem tu już dwa razy i o której godzinie bym nie przyszedł, poza mną kręcą się może dwie, może trzy osoby.
Ekspedientka przy kasie trzeci raz z rzędu źle wydaje mi resztę. Poprzednie dwa razy zbyłem milczeniem, bo to były pensy, ale teraz nabiła dodatkowych sześć funtów, więc muszę coś powiedzieć. Dziewczyna przeprasza i wycofuje transakcję. Tym razem nabija dobrze i jeszcze raz przeprasza. Płacę więc, grzecznie żegnam się i wychodzę.
Ale czy wrócę?
Dziewczyna na kasie na pewno nie pierwszemu klientowi źle wydała resztę. Wędlina nie pierwszy raz była nieświeża. Być może sklep miał kiedyś więcej klientów – nie wiem. Ale nie robi na pewno nic, by ich zatrzymać.
Może i wrócę za jakiś czas, jako zwykły klient, by zobaczyć z ciekawości, czy coś się zmieniło. Dziś wykonywałem swoją pracę. Raport z moich wizyt spiszę w poniedziałek. Teraz lecę do domu wcinać ogórki!
Kto to jest tajemniczy klient?
Znasz swój sklep na wylot. Być może zbyt dobrze. Być może na wiele rzeczy przymykasz oko, bo zdążyłeś się do nich przyzwyczaić. I nic dziwnego, bo najciemniej jest zawsze pod latarnią. Nieraz brakuje też doświadczenia – wielu właścicieli polskich sklepów otwiera je jako pierwszą w życiu firmę. A biznes to dziedzina, której uczymy się przez cały okres jej prowadzenia. Polski sklep nie jest tu wyjątkiem.
Ale po co to?
Tajemniczy klient jest pomocny, gdy właściciel chce zobaczyć, co idzie nie tak w jego biznesie. Poza liczbami – bo kiedy liczby są nie takie jak chcemy, to już znak, że coś jest nie w porządku. Trzeba więc znaleźć przyczynę, a najczęściej – przyczyny. Tych może być wiele. Począwszy od obsługi klienta, aż po rozstawienie towaru na półkach: wystrój, polityka cenowa, sprzęt – moglibyśmy wymienić jeszcze wiele.
Wizyta Tajemniczego Klienta pozwala Ci spojrzeć na swój polski sklep oczami Twojego klienta ale także sprawdzić, co się w nim dzieje… gdy Ciebie tam nie ma. Dzięki temu możesz określić obszary wymagające poprawy w Twoim biznesie i wdrożyć konkretne rozwiązania.
Jesli chcesz wiedzieć więcej na temat Tajemniczego Klienta, skontaktuj się z nami!
Tymczasem zapraszamy Cię na seminarium dla polskich sklepów Więcej niż „kup i sprzedaj”, 27 czerwca w Coventry. Bilet możesz kupić pisząc do nas maila na marketing@snconsulting.co.uk lub wypełniając formularz poniżej żeby zapłacić przez PayPal. Liczba miejsc jest ograniczona. Do zobaczenia w Coventry!
Zapisy zakończone
Napisz poniżej swój email, a powiadomimy cię o kolejnych edycjach
Aby być na bieżąco w sprawach podatkowych i księgowych, regularnie sprawdzaj naszą stronę lub najlepiej zapisz się do newsletter.
Z poważaniem
Szymon Niestryjewski
TWÓJ ZAUFANY KSIĘGOWY W UK