Wiecie na pewno, że lubimy przeprowadzać wywiady z ciekawymi przedsiębiorcami, również spoza obszaru West Midlands. Dziś chcielibyśmy Wam przedstawić Julię Zalejską – doradcę do spraw finansów, ubezpieczeń i kredytów hipotecznych oraz współwłaścicielkę firmy remontowo-budowlanej. Krótko mówiąc – wszechstronną bizneswoman o rozległej wiedzy i kompetencjach. Z Julią rozmawiamy o trudnych początkach, wchodzeniu na rynek oraz o tym, jak utrzymać klienta.
Jak to się stało, że w ogóle przyjechałaś do Anglii?
To trochę skomplikowane, bo tak naprawdę do Anglii przyjechałam dwa razy. Pierwszy raz było to 10 lat temu, wróciłam jednak po jakimś czasie do Polski by otworzyć tam biznes. O ile sam biznes szedł mi świetnie, to jednak wszystko dążyło do zmiany – mój partner mieszkał w UK. On prowadził firmę tu, a ja w Polsce. Nie było więc kwestią długiego czasu, zanim zamknęłam firmę w Polsce i wróciłam tutaj.
Jak udało ci się wypracować dobrą pozycję na rynku?
Cóż, w biznesie zawsze stawiałam na jakość. Kiedy teraz patrzę na czas, w którym dopiero przygotowywałam się do otwarcia firmy, sama nie wiem, jak to zrobiłam. Ilość wiedzy, jaką musiałam przyswoić była ogromna, bo chciałam wejść (i weszłam) na rynek jako firma, na której klient może polegać w 100%.
Moja firma robi więc to, na czym świetnie się znam, a jeśli czymś się nie zajmujemy, wskazujemy klientowi najlepszego specjalistę, jakiego jesteśmy w stanie polecić. Klient potrzebuje wiedzieć, że może nam zaufać. Nie zaryzykowalibyśmy nigdy tego zaufania biorąc się za coś, o czym nie mamy pojęcia. W tym biznesie etyka jest wszystkim.
No właśnie, czym dokładnie się zajmujesz?
Moimi usługami i usługami mojej firmy są przede wszystkim ubezpieczenia oraz kredyty hipoteczne. W Swindon pomagamy klientom zakładać i rozwijać działalność gospodarczą, doradzamy w finansach oraz kwestiach prawnych.
Moją własną wiedzę na temat prawa międzynarodowego publicznego, handlu zagranicznego oraz administracji mam jeszcze ze studiów, ale całe szczęście jestem typem osoby, która nigdy nie spoczywa na laurach. Przepisy zmieniają się i żeby oferować najwyższej jakości usługi, trzeba błyskawicznie się w nich orientować i być zawsze na bieżąco. Moją główną rutyną w biznesie jest więc trzymanie ręki na pulsie.
Czy trudno było ci wejść na rynek w Swindon jako doradca hipoteczny?
Początki to było od razu wejście na głęboką wodę. Klienci przychodzili do mnie z problemami różnego kalibru. Bywało, że były to zwykłe rozliczenia podatkowe, ale z czasem pojawiły się problemy natury prawnej, konflikty z landlordami i tu już zaangażowałam zespół specjalistów, z którymi teraz współpracuję na stałe.
Czy to znaczy, że było „trudno”? Ciężko powiedzieć. To zależy, jak ktoś rozumie trudność. Zanim w ogóle zaczęłam, to były oczywiście miesiące szkoleń i przekopywania się przez przepisy prawne. Ale wiedziałam, że muszę to zrobić jeśli chcę żeby moje usługi miały faktyczną wartość.
I udało się!
Zdecydowanie! Choć „udało się” brzmi jak coś, co stało się szczęśliwym zbiegiem okoliczności, a to była ciężka praca i postawienie sobie wysokiej poprzeczki. W mojej firmie angażuję osoby, które wiedzą, co robią i nie są specjalistami z przypadku.
Sama swoją pracę zawsze traktowałam bardzo serio. To, że z sukcesem utrzymałam się na rynku i rozwinęłam się, zawdzięczam przede wszystkim poświęceniu 100% uwagi moim klientom i najwyższym standardom obsługi. To z kolei zaowocowało dużą ilością poleceń ze strony moich zadowolonych klientów.
A właśnie, prowadzisz kredyty hipoteczne w Swindon i Bristolu, ale doradzasz również w innych sprawach, prawda?
Z racji mojego zawodu pomagam swoim klientom również w zakresie załatwiania różnych formalności takich jak rezydentura, problemy z agencjami mieszkaniowymi czy pracodawcami. To z czasem stało się również częścią mojego biznesu, bo takie było zapotrzebowanie na rynku.
Jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, to też była odpowiedź na potrzeby klientów. Zgłaszali się oni do mnie z pytaniami o uzyskanie kredytu, o praktyczną i konkretną pomoc i poradę. Co więc zrobiłam? Wyszkoliłam się w tej dziedzinie od A do Z. Właśnie kończę wyrabiać uprawnienia CeMap żeby mieć komplet kwalifikacji jako doradca.
A jaki jest twoim zdaniem klucz do utrzymania bazy stałych klientów?
Przede wszystkim jest to zaufanie i poważne traktowanie. To, że ktoś kupuje ode mnie tańszą usługę nie znaczy, że jest mniej wartościowym klientem. Każdemu klientowi należy się taki sam szacunek, a przede wszystkim – wysłuchanie i potraktowanie jego problemów tak poważnie, jakby były nasze własne. Wydaje mi się, że dzięki temu podejściu klienci do mnie wracają. Poza tym – zawsze wywiązuję się z rzeczy, których się podejmuję. Jeśli nie mogę się czegoś podjąć – po prostu tego nie obiecuję.
Brzmi rozsądnie. Czy masz jakąś ulubioną dziedzinę z tych, którą się zajmujesz?
Zdecydowanie mam. Są nią ubezpieczenia i kredyty hipoteczne. W Swindon (i nie tylko) jest mnóstwo firm i ich przedstawicieli, a polisy są tak skomplikowane, że klienci gubią się już na etapie czytania kontraktów. Potrafię przysiąść z jednym klientem nawet kilka godzin, by upewnić się, że wybierze właściwą polisę, która odpowiada jego potrzebom. Podobnie rzecz ma się z kredytami hipotecznymi – ilość biurokracji statystycznego obywatela po prostu powala. Dlatego lubię mieć świadomość, że ułatwiając moim klientom życie, realnie im pomagam. Daje mi to największa satysfakcję. A przecież o to chodzi w biznesie, żeby robić to, w czym jest się dobrym i, co się lubi.
Potrzebujesz kredytu na dom w UK?
Skontaktuj się z Julią poprzez formularz poniżej!
Aby być na bieżąco w sprawach podatkowych i księgowych, regularnie sprawdzaj naszą stronę lub najlepiej zapisz się do newsletter.
Z poważaniem