– Nauka przez internet to nie nisza, to przyszłość – mówi Aleksandra Laird, ekspert e-learning oraz właścicielka marki Najlepsze Kursy Angielskiego. Jak osiągnąć sukces w tym biznesie? – Wystarczy dać swoim uczniom –klientom to, czego potrzebują – dodaje.
e-Potencjał
Szkoła wieczorowa, trzygodzinne zajęcia w collage, a nawet prywatne zajęcia coraz częściej odchodzą do lamusa. – W dzisiejszych czasach to nie uczeń musi dostosować się do szkoły, a szkoła do ucznia – mówi Aleksandra Laird. – Z własnego doświadczenia wiem, że wiele osób przerywało kurs, bo np. opuściło kilka zajęć, a potem mieli problem z nadrobieniem materiału. Te osoby szukają sposobu połączenia edukacji ze swoim stylem życia, a szkolenia online są odpowiedzią na ich potrzeby.
Choć popularność kursów online rośnie, podobnie jak ich wybór, aby zarabiać na tej branży trzeba zdać sobie sprawę z kilku ważnych kwestii. – Po pierwsze odpowiedzialność – mówi ekspert. – Niezależnie, czego będzie dotyczył nasz kurs, jego uczestnicy będą posługiwali się informacjami czy umiejętnościami jakie im przekażemy. Jeśli te okażą się być błędne lub niskiej jakości, konsekwencją jest nie tylko brak wiedzy, albo błędne informacje. Częstopodąża za tym przekonanie wśród kursantów, że się nie nadają i że wina leży po ich stronie.
Nauczyciel bez dyplomu
Aleksandra Laird zaczęła uczyć języka angielskiego na pierwszym roku studiów. – Miałam już za sobą kilkumiesięczny pobyt w Wielkiej Brytanii, więc moja wymowa była na bardzo dobrym poziomie. Uczyłam młodsze dzieci ze szkół podstawowych za niewielkie stawki. Brak dogłębnej wiedzy z zakresu słownictwa czy zaawansowanej gramatyki nie miał wpływu na ich edukację – podkreśla Aleksandra Laird. – Sprzedając swoją wiedzę nie trzeba być idealnym, czy posiadać uniwersytecki dyplom, ale trzeba się znać na swojej dziedzinie i zawsze być co najmniej o jeden krok przed swoimi kursantami.
W sieci można znaleźć kursy, e-booki i poradniki niemalże z każdej dziedziny, ich twórcy najczęściej przedstawiają siebie jako ekspertów, co nie zawsze wiąże się z jakością materiałów. – Sama byłam na szkoleniu, gdzie prowadzący przekazywał wiedzę, którą większość osób posiadała – mówi Aleksandra Laird. – Dlatego, jeżeli chcemy stworzyć wartościowy produkt, musimy brać wspomnianą odpowiedzialność za przekazywaną wiedzę, a nie stosować hasła marketingowe „w 5 dni nauczysz się”, jeżeli opanowanie danego materiału w tym czasie jest niemożliwe. Musimy być autentyczni, więc jeżeli promujemy siebie jako ekspertów w danej dziedzinie, musimy nimi być.
Wymarzony klient
Wiele osób tworząc produkt stara się jak najdokładniej określić swoją grupę docelową. – Polecam jednak wcześniej zastanowić się kto dla nas byłby idealnym klientem, z kim dobrze będzie się nam współpracowało. Czy będą to studenci, czy młode osoby, które dopiero rozpoczynają karierę? A może osoby po 40, które mają finanse na poszerzanie swojej wiedzy i umiejętności – mówi Aleksandra Laird. – Warto wpisać w wyszukiwarkę taki opis i zobaczyć zdjęcia, czyli sprawdzić jak wygląda potencjalny idealny klient. Widząc twarz, wiedząc do kogo chcemy skierować nasz kurs, łatwiej nam go spersonalizować.
Gdy mamy określoną, idealną dla nas, grupę docelową należy zastanowić się, gdzie te osoby przebywają, z jakich kanałów korzystają. Właśnie tam musimy zaprezentować się jako specjalista. – Pamiętajmy, że nikt nie lubi reklam i agresywnej sprzedaży – dodaje ekspert. – Dlatego zanim przejdziemy do naszego produktu warto dać się poznać.
W tym celu można, na forach czy kanałach w social mediach, dodawać komentarze i rozpoczynać dyskusje lub brać udział w podcastach i live na Facebook i Instagram związanych z naszą branżą. – Oczywiście jak tylko możemy starajmy się spotykać twarzą w twarz z naszą grupą docelową. Świetnie nadają się do tego konferencje lub szkolenia stacjonarne – dodaje ekspert.
Kursant najlepiej wie, czego potrzebuje
Celem wielu firm szkoleniowych jest przekazanie wiedzy lub rozwiązanie problemu. Sporo z nich go osiąga, jednak nie osiąga sukcesu. – Najczęstszym błędem jest brak wiedzy na temat tego, czego dokładnie potrzebują nasi potencjalni odbiorcy – mówi Aleksandra Laird. – Tworzymy dany kurs, bo według nas dana wiedza, forma w jakiej jest przekazana, czy czas są idealne. Jednak nie zawsze pokrywa się to z tym, czego chcą nasi kursanci. Wystarczy ich zapytać, zaoszczędzimy czas i zyskamy produkt, na który jest rzeczywiste zapotrzebowanie.
Dzięki temu nie tylko dokładnie dowiemy się czego chcą się nauczyć nasi kursanci, ale czy dana lekcja powinna trwać godzinę, czy 20 minut, lub czy powinna być także przygotowana w formie audio.
Jeżeli prowadzimy swój kanał w social mediach można go wykorzystać do zadania pytań dotyczących przyszłego kursu. W przypadku, gdy dopiero zaczynamy warto przygotować ankietę.
Wiedza dla wszystkich
Cena za kurs, poradnik czy e-book powinna nie tylko odzwierciedlać poziom naszej wiedzy, ale również być dostosowana do naszych kursantów. – Jeżeli kierujemy nasz produkt do osób bezrobotnych, to oczywiste, że nie wydadzą one kilkuset funtów na edukację – dodaje ekspert. – Pamiętajmy też, że choć nasza grupa docelowa jest sprofilowana, nie wszyscy mają dokładnie takie same potrzeby. Jedne osoby wolą kilkumiesięczne kursy, inne maksymalnie dwutygodniowe, trwające godzinę lub kilkadziesiąt minut. Dlatego powinno się przygotować kilka wariantów kursu, albo kilka szkoleń.
Niezależnie od zasobności portfela naszego klienta warto dzielić się wiedzą za darmo. Po pierwsze jest to doskonała okazja do pokazania, że znamy się na danym zagadnieniu, zainteresowaniu wiedzą z danego zakresu, a także budowanie dobrego wizerunku. – Bardzo ważne, aby nawet w bezpłatnych materiałach dawać wartość naszym odbiorcom – mówi Aleksandra Laird. – To muszą być dla nich cenne informacje, a nie bezwartościowa wiedza z propozycją kupienia kursu.
Jak być najlepszym?
Choć zarabianie na swojej wiedzy w internecie może wydawać się z pozoru łatwym i przyjemnym zajęciem wymaga dużo pracy i ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji. – Najważniejsza jest determinacja – podkreśla Aleksandra Laird. – Możesz nie mieć danych umiejętności, ale możesz się ich nauczyć. Sama jestem doskonałym przykładem – totalnie źle czułam się przed kamerą. Pierwsze 5-minutowe filmy video wymagały blisko 5 godzin nagrań, ale postanowiłam się tego nauczyć. Doskonale wiem, że lepiej ogląda się video i przyswaja wiedzę, jeżeli jest ona podana w luźniejszy, często zabawny sposób. Nie jestem dobra w żartowaniu, dlatego zapisałam się na lekcje stand-up. Internet daje niesamowitą możliwość zdobywania wiedzy. Jeżeli chcemy się nią dzielić to wystarczy tylko dużo determinacji, odpowiedzialności i pasji, aby osiągnąć sukces.
Z poważaniem,
Szymon Niestryjewski
TWÓJ ZAUFANY KSIĘGOWY W UK